Opowiadanie o ustanowieniu

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Po epiklezie, która – jak powiedzieliśmy ostatnio – jest sercem Modlitwy Eucharystycznej, następuje opowiadanie o ustanowieniu Eucharystii. Opis ten jest formą anamnezy, czyli przypomnienia tego wydarzenia, które leży u podstaw sprawowania Sakramentu Eucharystii. To podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus wziął chleb i wino, i dał swoim uczniom do spożywania jako swoje Ciało i Krew oraz polecił nam (Kościołowi) sprawować te święte czynności na swoją pamiątkę.

Przypominamy sobie słowa i czyny Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy, a poprzez te znaki upamiętniamy zbawczą mękę i zmartwychwstanie naszego Pana. „Poprzez słowa i czynności Chrystusa dokonuje się Ofiara, jaką sam Chrystus ustanowił podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy swoje Ciało i Krew złożył w darze pod postaciami chleba i wina, dał Apostołom do spożywania i picia oraz polecił im uwieczniać to samo misterium” (OWMR 79d).

Historia

Od pierwszego wieku niemal we wszystkich wspólnotach lokalnych w Modlitwie Eucharystycznej przytaczane są słowa ustanowienia Eucharystii. Świadectwem tego może być Pierwszy List św. Pawła do Koryntian (11,23-25), w którym autor mówiąc o Eucharystii przytacza również słowa Jezusa z Wieczernika. Tylko w nielicznych anaforach z pierwszych wieków chrześcijaństwa brak jest opisu ustanowienia.

Znaczenie teologiczne

Powróćmy jednak do świadectwa św. Pawła, który tak pisze: „Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę». Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę». Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11,23-26). Autor wyjaśnia, iż w naśladowaniu czynów Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy wyraża się prawdziwa pamiątka śmierci Jezusa. Kiedy przyjmujemy Ciało i Krew Chrystusa głosimy, iż Jezus umarł prawdziwie, a pokarm ten jest umocnieniem dla nas w oczekiwaniu Jego powtórnego przyjścia w chwale.

Dalej św. Paweł mówi: „Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije” (1 Kor 11,27n). Święty Paweł ostrzega nas zatem przed profanacją Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. Niegodne przyjmowanie Ciała Pańskiego to nie tylko przyjmowanie go w stanie grzechu ciężkiego, ale także przystępowanie do Komunii św. bez zważania na to co się przyjmuje, to znaczy przyjmować Komunie jak zwykły chleb bez wiary w konsekracje, czyli przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa.

Wiara Kościoła w transsubstancjację

Transsubstancjacja, czyli przejście istoty (substancji) chleba w istotę (substancję) Ciała oraz istoty wina w istotę Krwi Chrystusa jest dogmatem wiary Kościoła Katolickiego. Skoro Jezus jest Bogiem i jako taki nigdy nie mógł i nie może nas okłamać to Jego słowa wypowiedziane w wieczerniku należy uznać za prawdziwe. On podczas Ostatniej Wieczerzy podając chleb powiedział „to jest Ciało Moje”, a kielich „to jest Krew Moja”, dlatego choć wzrok, powonienie i smak mówią co innego – to jednak trzeba nam uznać, że rzeczywiście po konsekracji na ołtarzu znajdują się prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa.

Czyż Ten, który mocą swojego Słowa stworzył cały wszechświat oraz sprawił, że to Boskie Słowo przyjęło ludzkie ciało w łonie Dziewicy, nie może także swoim słowem sprawić, że chleb i wino przemieniają się w Ciało i Krew Chrystusa, pozostawiając jednak niezmienione przypadłości, czyli smak, zapach i wygląd. Nie należy zatem wątpić w realną obecność Chrystusa pod konsekrowanymi postaciami, gdyż w ten sposób uznaje się Chrystusa za kłamcę.

Duch konsekracji

Podczas Wielkiej Modlitwy Eucharystycznej dokonuje się przedziwna wymiana. Człowiek ofiaruje wszystko to czym jest i co posiada, całą swoją egzystencje, i stojąc przed Bogiem z rozłożonymi rękami uświadamia sobie swoją nędze i ubóstwo, wszystko bowiem co posiadamy jest Jego darem, wszystko to co nas stanowi, kim jesteśmy pochodzi od Boga. Stajemy przed naszym Panem wyśpiewując wielki hymn uwielbienia za Jego dobroć względem nas. Tej pieśni nie powinno być końca, bo bezkresne i bezgraniczne jest Jego miłosierdzie względem nas. Ta świadomość ogromu naszej nędzy z jednej strony, a z drugiej wielkiego obdarowania przez Boga powinna wyzwolić w nas ducha ofiary.

Tak jak Chrystus rozciągnięty na krzyżu między niebem a ziemią, ogołocony ze wszystkiego co posiadał, nawet z ludzkiej godności tak i my winniśmy ofiarować Bogu wszystko co posiadamy i czym jesteśmy. Jednym słowem złożyć z siebie całkowity dar dla Boga.

To bardzo ważne, aby duch ofiary, który jest największym wyrazem miłości względem Boga, towarzyszył nam podczas tej części Eucharystii. Od tego bowiem w jakim stopniu oddamy siebie w ofierze Bogu zależy ile On w nas będzie mógł przemienić, konsekrować, czyli uświęcić.

Istotą Eucharystii jest bowiem moja konsekracja, moje uświęcenie, czyli moje upodobnienie się do Boga. Tyle ile dam Bogu tyle On będzie mógł przemienić w siebie. Podczas Eucharystii nie tylko chleb i wino stają się Bożym Ciałem i Krwią, ale dzieje się to właśnie po to bym ja sam mógł się przemienić w Niego. Ojcowie Kościoła mawiali: „Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem”. To właśnie misterium dokonuje się podczas każdej Eucharystii.

Dlaczego większość ludzi jest taka sama po Eucharystii jak przed nią? Dlaczego Eucharystia nieprzemienna wszystkich? Chyba właśnie dlatego, że brak nam ducha ofiary, że nie oddajemy Bogu całych siebie, ale chytrze zatrzymujemy wszystko dla siebie. Brak wielkoduszności względem Boga i brak pokory są największymi przeszkodami na drodze naszego uświęcenia, naszej wewnętrznej przemiany.